Marcin Małek Marcin Małek
137
BLOG

GDZIE KWITNIE POWÓJ

Marcin Małek Marcin Małek Kultura Obserwuj notkę 0

Tam gdzie kwitnie powój

cisza jest tylko wstępem do zgiełku

ostatnia umiera nadzieja

zaś ręce oprawców bywają nadto serdeczne

 

Przy najbliższym święcie

prorocy odczytają kalendarz

„i nic już nie będzie”

prócz wymownych treści

na marmurowych frontach cokołów

 

Kocham cię! Jak to słońce na niebie

lecz schowaj się w pustym pokoju

i czekaj na łaskę aniołów

aż któryś zawołał twe imię

 

Bądź pozdrowiony

cała nasza nadzieja

w ciemności ulicy

tam noc naciąga na szpony

oddechy nienarodzonych

 

A w oddali ledwie przyłapany wzrokiem

kwiat wspina się już ku słońcu

ludzie modlą się chętniej przed śmiercią

roniąc łzy w ustalonym porządku

 

Każdy przyzwoity człowiek

ma na własność kawałek ściany

więc czasem kiedy nie patrzą postronne oczy

zmienia się w Żyda tułacza i szlocha

nad selektywną matematyką:

Nr. 33840 Gross-Rosen, Dachau, Treblinka...

Przyszedłem na świat w trzecim kwartale XX wieku i jestem. Istnieje dzięki słowu i tylko w tej mierze, w jakiej sam się realizuje – m.in. poprzez język którym wytyczam własną drogę. Nie wyróżniam się w tłumie, większość z was mija mnie na ulicy nie ofiarując nawet krótkiego spojrzenia, ale ja na was patrzę i uczę się od was, jak przetrwać poza obszarem zmyślenia. Tak, żyję w zmyśleniu, stąd większość tych, których znam nie ma o mnie pełnego wyobrażenia – należę sam do siebie i dobrze mi z tym odosobnieniem. Mam tyle twarzy, ile akurat zechcę mieć w danym momencie. Bywam wielkoduszny, ale także zawistny, łaskawy i okrutny, szczodry i skąpy, zły do szpiku kości i bezgranicznie dobry. Kocham i nienawidzę, lubuje się w kłamstwie i walczę o prawdę. Wciąż szukam odpowiedzi na to kim jestem, lub na to, jak mnie widzicie. Niektórzy mówią o mnie „poeta”, inni „grafoman nie wart złamanego grosza” – nie boje się jednych i drugich. Ważne, że ktoś mnie czyta, i że mogę się przejrzeć w waszych źrenicach jak w lustrze, albo przejść przez wasze życia, jak przez tranzytowy korytarz. Jeśli więc nadal chcecie mnie poznać, proszę was tylko o jedno – wpuście mnie do środka, wtedy i ja się przed wami otworzę. Wszakże nie gwarantuje gotowego przepisu na to kim jestem – sami musicie wybrać własną odpowiedź.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura