Marcin Małek Marcin Małek
626
BLOG

Jak żołnierz żołnierzowi – czyli o apelu smoleńskim

Marcin Małek Marcin Małek Społeczeństwo Obserwuj notkę 30

W nomenklaturze patriotyczno-martyrologicznej pojawił się ostatnio  nowy element i od razu stał się zarzewiem zajadłego konfliktu.  Po ogłoszeniu kontrowersyjnego pomysłu Ministra Obrony Narodowej o odczytaniu apelu smoleńskiego razem z apelem poległych w Powstaniu Warszawskim słyszy się coraz więcej głosów o odwołaniu asysty wojskowej z głównych obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, sprawa min. był poruszona w wywiadzie, którego udzielił Pan Zbigniew Glaperyn (Wiceprzewodniczący Związku Powstańców Warszawskich) portalowi natemat.pl, padła nawet propozycja aby pod nieobecność wojska poprosić o asystę Straż Miejską albo grupy rekonstrukcyjne. 

Pomysł o tyle nietrafiony co niezrozumiały i niesprawiedliwy wobec weteranów, bowiem asysta wojskowa, szczególnie dla Powstańców to nie przywilej, nie nagroda, a niejako przyrodzona należność.

Panie Ministrze! Armia Krajowa to wojsko, Powstańcy to wojsko! Komu bardziej należy się asysta wojskowa w doniosłych chwilach, jak nie samym żołnierzom? Nawet Niemcy uznali AK za wojsko i na takich zasadach Powstańcy szli do niewoli. Armia Krajowa powstała z przemianowania Związku Walki Zbrojnej (powstałego w listopadzie 1939) rozkazem Wodza Naczelnego Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysława Sikorskiego z dnia 14 lutego 1942 roku. Ostatecznie uznany został tym samym wojskowy charakter siły zbrojnej podziemia, armii jak podkreślał Sikorski w rozkazie: wszystkich żołnierzy w służbie czynnej w Kraju. (za wikipedia.pl)

I tu powinny kończyć się wszelkie wątpliwości. Bez względu na decyzje Pana Ministra, bez względu na sympatie Pani Premier, bez względu na żałobę Pana Prezesa Powstańcy mają prawo do asysty wojskowej, bo Powstańcy to wojsko, mają również prawo do obchodzenia rocznicy zrywu, w którym brali udział, na własnych zasadach i wedle własnych preferencji. Pan Minister może sobie pisać rozporządzenia, zarządzenia i edykty, nie on pierwszego sierpnia sięgnął po broń, więc nie ma prawa decydować, o tym czy i jak żołnierz żołnierzowi oddaje cześć, chociażby asystując przy grobach i pomnikach poległych kolegów.

Przyszedłem na świat w trzecim kwartale XX wieku i jestem. Istnieje dzięki słowu i tylko w tej mierze, w jakiej sam się realizuje – m.in. poprzez język którym wytyczam własną drogę. Nie wyróżniam się w tłumie, większość z was mija mnie na ulicy nie ofiarując nawet krótkiego spojrzenia, ale ja na was patrzę i uczę się od was, jak przetrwać poza obszarem zmyślenia. Tak, żyję w zmyśleniu, stąd większość tych, których znam nie ma o mnie pełnego wyobrażenia – należę sam do siebie i dobrze mi z tym odosobnieniem. Mam tyle twarzy, ile akurat zechcę mieć w danym momencie. Bywam wielkoduszny, ale także zawistny, łaskawy i okrutny, szczodry i skąpy, zły do szpiku kości i bezgranicznie dobry. Kocham i nienawidzę, lubuje się w kłamstwie i walczę o prawdę. Wciąż szukam odpowiedzi na to kim jestem, lub na to, jak mnie widzicie. Niektórzy mówią o mnie „poeta”, inni „grafoman nie wart złamanego grosza” – nie boje się jednych i drugich. Ważne, że ktoś mnie czyta, i że mogę się przejrzeć w waszych źrenicach jak w lustrze, albo przejść przez wasze życia, jak przez tranzytowy korytarz. Jeśli więc nadal chcecie mnie poznać, proszę was tylko o jedno – wpuście mnie do środka, wtedy i ja się przed wami otworzę. Wszakże nie gwarantuje gotowego przepisu na to kim jestem – sami musicie wybrać własną odpowiedź.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo