Rozliczenia z historią to ogólnie trudny temat, niektórzy podchodzą do niego w białych rękawiczkach i coś tam próbują naprawiać, inni odwracają się tyłem i udają, że problem nie istnieje, jeszcze inni dokonują na historii przysłowiowego linczu, nazywając mord w Jedwabnem kontrowersją a pogrom na kieleckich Żydach zawiłością historyczną, którą powinni osądzić Polacy. A przecież historia nie zna litości, nie znosi fałszu, gardzi pychą! Jest jak fotografia, którą zrobiliśmy wczoraj, a dzisiaj wstydzimy się, że tak źle wyszła.
Trzeba więc przyznać: akurat ten "obrazek", pobieżnie skreślony w kilku krótkich słowach jest tym, czego należy się wstydzić, a najbardziej, że jest prawdziwy, że bezbłędnie ukazuje jak funkcjonuje mechanizm relatywizacji dawno odkrytych prawd.
Zarzucamy Niemcom historyczny infantylizm, rozmywanie odpowiedzialności, przesuwanie ciężaru winy, a tymczasem główne twarze aparatu władzy w Polsce mówią takie rzeczy? Szkoda... historia nie zapomina, wiec jakoś tak niewyraźnie i głupio robi się na samą myśl, że w podzięce, na podobną modłę, świat policzy wszystkie nasze dawne oraz przyszłe zasługi, a potem wystawi rachunek.